Chrzest jest na pewno pierwszym i najpotrzebniejszym sakramentem, potrzebnym koniecznie do zbawienia, ale …. DLACZEGO?
Warto sobie uświadomić kilka momentów historio-zbawczych z życia Chrystusa. Po 30 latach życia ukrytego, Jezus z Nazaretu udaje się na 40 dni na pustynię. Tam kuszony przygotowuje się do swej trzyletniej misji mesjańskiej. Rozpoczyna ją niejako oficjalnie właśnie od Chrztu w Jordanie. W tym momencie w historii całej ludzkości dokonuje się dramatyczny przełom. Mówiąc obrazowo, wypędzony z nieba Adam może rozpocząć drogę powrotną.
Jakie jest znaczenie tego faktu? Można powiedzieć, że początek misji Chrystusa, czyli Chrzest w Jordanie, to początek nowego stworzenia. Po grzechu pierworodnym ludzkość odchodziła, oddalała się od Boga. Chrystus -właśnie Chrztem w Jordanie- rozpoczyna drogę powrotną dla ludzkości. Od tego momentu, od tego sakramentu ludzkość zaczyna wracać do utraconego raju. Sam Bóg posyła swego Syna, aby właśnie przez ten sakrament drogę powrotną nam otworzyć. Przez sakrament Chrztu odzyskujemy to, co utracili pierwsi rodzice: dziecięctwo Boże, Łaskę Uświęcającą, prawo do nieba. Przez Chrzest stajemy się żywymi członkami Kościoła – Ciała Chrystusowego. Od Chrztu rozpoczyna się nasza droga powrotna do utraconego raju, rozpoczyna się nasz proces „nowego stworzenia”.
Druga uwaga odnosi się do tego właśnie procesu „nowego stworzenia”. Bo jest to rzeczywiście proces, a nie jednorazowy akt. Chrystus rozpoczyna ten proces właśnie przez Chrzest w Jordanie, ale prowadzi Go on do Wielkiego Piątku Męki i Śmierci, a w końcu do Wielkiej Nocy Zmartwychwstania. Nie można o tym zapomnieć, że i dla każdego z nas proces ten musi prowadzić przez Wielki Piątek do Wielkanocy. Nie ma innej drogi, nie ma innej możliwości. Dlatego w pierwotnej liturgii Chrzest nazywano „zanurzeniem w śmierci Chrystusa”, lub „zanurzeniem w śmierci z Chrystusem”. Nie są to tylko piękne i słowa i teologiczne dywagacje. Przez Chrzest naprawdę zanurzamy się w śmierć, aby razem z Chrystusem zmartwychwstać. Jeśli o tym fakcie zapomnimy, to nasze chrześcijaństwo będzie przeżyciem głębokiego rozczarowania, nasza przynależność do Chrystusa będzie tylko powierzchowna i frustrująca. Chrzest jest zanurzeniem w śmierci.
I trzecia uwaga to przypomnienie, że na tej drodze powrotnej do utraconego raju, w tym bolesnym procesie „nowego stworzenia” Chrystus daje nam bardzo realne i konkretne pomoce i środki do zrealizowania tego zadania. A są to; założony przez Niego Kościół i sakramenty. Kościół jest nie tylko wspólnotą wiary, ale jest wprost Ciałem Chrystusa, sakramentem zbawienia. Przez Chrzest stajemy się członkami tego Żywego organizmu (Ciała Chrystusa) i nie podążamy do utraconego nieba samotnie, czy indywidualnie. Spodobało się Bogu zbawiać ludzi nie pojedynczo …
Chrzest jest więc rzeczywiście pierwszym i najpotrzebniejszym sakramentem przez który każdy z nas rozpoczyna osobisty (choć nie indywidualistyczny) proces „nowego stworzenia”. Zostajemy włączeni do wspólnoty Kościoła, aby w tej wspólnocie wzajemnie pomagać sobie w drodze powrotnej…
Święto Chrztu Pańskiego pomaga nam wspominać nasz własny Chrzest i zobowiązanie, które wtedy podjęli nasi rodzice i rodzice chrzestni przynosząc nas do Kościoła, aby nas uczynić uczniami Jezusa: «Chrzest uwolnił nas od wszelkiego zła, które jest grzechem, lecz dzięki łasce Bożej powinniśmy wypełniać wszystko, co dobre» (Święty Cezary z Arles).