Za kogo uważasz Jezusa Chrystusa? albo lepiej: Kim On jest dla ciebie?

Za kogo uważasz Jezusa Chrystusa? albo lepiej: Kim On jest dla ciebie?

Czy rzeczywiście Jezus jest dla ciebie Mesjaszem, Zbawicielem, Panem twojego życia? Ale nie wtedy, kiedy wszystko idzie jak „po maśle”, lecz wtedy, kiedy zwyczajnie brakuje ci pieniędzy na zaspokojenie codziennych potrzeb; kiedy dotyka cię choroba w okresie największej ilości pracy, której nie da się przełożyć na jutro i nikt nie może cię zastąpić; kiedy mimo wielkich wysiłków i całej dobrej woli, ludzie odwracają się od ciebie; kiedy spotyka cię niewdzięczność ze strony innych ludzi. Czy wtedy masz ochotę powiedzieć: „Jezus jest Panem. Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”? Nasze odpowiedzi mogą być różne. Bowiem wiedza o tym, kim jest Jezus – to jedno, a wewnętrzne przekonanie serca, kim jest Jezus konkretnie dla ciebie – to drugie. Nie wystarczy sama wiedza o Chrystusie. Dopiero doświadczenie uzupełnia objawienie i uprawnia do apostołowania. Przyglądanie się szczytom górskim ze spokojnej doliny to nie to samo, co ich zdobycie. Nie ten jest taternikiem, kto widział Tatry, ale ten, kto wspiął się choćby na jedną skałę! Nie ten jest w pełni apostołem, kto widział Jezusa i wie, kim On jest, ale ten, kto zdobył się na przeżycie z Nim zgorszenia krzyża i chwały powstania z grobu. Żeby więc tak naprawdę uwierzyć, pozwolić Bogu zasiać w sobie ziarno, trzeba Go pokochać i zawierzyć mu swoją duszę. Żeby naprawdę uwierzyć, trzeba poznać i zrozumieć. Pokochać i oddać się. Musimy kochać, by wierzyć. Musimy kochać, by być skałą. Im bardziej interesujemy się Nim, tym większą On zwraca uwagę na nas. Kiedy staramy się być choćby blisko Niego, On niepostrzeżenie okazuje się najbliższy! Dopóki człowiek jest zamknięty w sobie – dla siebie i dla innych – dopóty nie otworzy się na pragnienie poznania Boga w Jezusie Chrystusie. Jest to zdumiewające, że wchodząc w Boga, głębiej docieramy do siebie samych. I ciężko jest wierzyć całym sercem i duszą, jeżeli nie jest się wychowanym w duchu chrześcijańskim. Ciężko jest chodzić co niedzielę do kościoła, ciężko wypełniać przykazania, jeżeli rodzice nie dają żadnego przykładu. Wiara nie przychodzi sama, ale jest owocem działania samego Boga. I dopiero wyznanie wiary otwiera drogę do naśladowania Jezusa i stawiania czoła wyzwaniom we wspólnocie Kościoła, którego bramy piekielne nie przemogą.

Jezus nie chce, by ktokolwiek z nas spędzał życie „okrakiem”, ale chce, by każdy z nas mógł i chciał się określić wobec Boga i ludzi. Tylko Piotr miał odwagę zmierzyć się z pytaniem Chrystusa publicznie. Tylko on udzielił odpowiedzi. Inni milczeli, jakby nie mieli własnego zdania i własnych przekonań, a przecież każdy z nich coś myślał i czuł. Każdy z nich miał jakąś relację do Chrystusa. Jednak milczeli, tak jak milczy wielu z nas! Ich milczenie wiele mówi, podobnie jak milczenie wielu współczesnych katolików.

Dodaj komentarz