List biskupa polowego Wojska Polskiego Józefa Guzdka z okazji 75. rocznicy śmierci błogosławionego ks. kmdr. ppor. Władysława Miegonia
„Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty” (Kpł 11,44). To wezwanie Chrystus kieruje do każdego z nas, wszak w każdym czasie i w każdym miejscu Bóg zaprasza człowieka do grona świętych. Ks. kmdr Władysław Miegoń przyjął to zaproszenie, spełnił wszystkie warunki, aby znaleźć się pośród tych, których Bóg zaprosił do stołu, na swoją ucztę w Królestwie niebieskim, przyoblekłszy ich w godową szatę łaski i świętości.
Władysław Miegoń urodził się 30 września 1892 roku w Samborcu, na ziemi sandomierskiej, jako najstarszy z ośmiorga dzieci Stanisława i Marianny z domu Rewiera. Już na drugi dzień po przyjściu na świat został włączony do wspólnoty Kościoła przez chrzest święty. Po ukończeniu gimnazjum wstąpił do sandomierskiego seminarium duchownego. Święcenia kapłańskie przyjął 2 lutego 1915 roku z rąk biskupa sandomierskiego Mariana Ryxa. Wtedy złożył przysięgę na wierność Bogu i Kościołowi. W trudnych latach pierwszej wojny światowej, jako wikariusz pełnił posługę w kilku parafiach, angażując się z pasją i poświęceniem w służbę Bogu i człowiekowi. Wszędzie spotykał się z wdzięcznością parafian i uznaniem ze strony przełożonych.
Gdy po 123. latach niewoli Polska odzyskała niepodległość, w duszy ks. Władysława Miegonia zrodziło się pragnienie służenia nie tylko Bogu, ale i Ojczyźnie. Już 28 listopada 1918 r. udał się do swojego biskupa z gorącą prośbą, aby skierował go do posługi duszpasterskiej w tworzącym się Wojsku Polskim. Na zgodę musiał jednak czekać cały rok. Służbę wojskową, jako kapelan, rozpoczął 1 grudnia 1919 r., otrzymując stopień kapitana. Biskup polowy Stanisław Gall skierował go do dyspozycji dowództwa Frontu Pomorskiego, gdzie otrzymał przydział służbowy do 1. Batalionu Morskiego. Tak więc, niemal od początku tworzenia Polskiej Marynarki Wojennej był jej kapelanem i z tą formacją związał prawie całe swoje życie.
Ks. Miegoń składając przysięgę wojskową zobowiązał się służyć nie tylko Bogu, ale i Ojczyźnie, nie żałując krwi a nawet życia, jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie musiał długo czekać, aby przekonać swoich przełożonych, że wierność jest jego podstawowym przymiotem. W czasie wojny polsko-bolszewickiej latem 1920 roku wielokrotnie uczestniczył w akcjach zwiadowczych, dźwigał i opatrywał rannych oraz podtrzymywał upadających na duchu żołnierzy. Za poniesione rany, okazane męstwo i wierność złożonej przysiędze marszałek Józef Piłsudski osobiście odznaczył go Krzyżem Srebrnym Virtuti Militari. Za zasługi otrzymał także Krzyż Walecznych.
W latach 1929–1933 odbył studia z zakresu prawa kanonicznego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w Lublinie, pełniąc jednocześnie posługę duszpasterską pośród żołnierzy i ich rodzin. Jednak miłość do polskiego morza i do żołnierzy pełniących służbę na morzu sprawiły, że ówczesny biskup polowy ponownie skierował ks. Miegonia do posługi duszpasterskiej pośród marynarzy w Gdyni na Oksywiu. Swój ideał świętości realizował według wskazań św. Pawła Apostoła: „Umiem cierpieć biedę, umiem też korzystać z obfitości. Do wszystkich warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, korzystać z obfitości i doznawać niedostatku” (Flp 4,12-13). Często powtarzał w życiu jego słowa: „Wszystko mogę [w Chrystusie], w Tym, który mnie umacnia”.
Jako kapelan umiał dobrze zagospodarować materialne dary składane z obfitości ludzkiego serca. Dzięki ofiarności swoich parafian: marynarzy i ich rodzin, zbudował kościół garnizonowy w Gdyni, którego konsekracji w dniu 1 lipca 1939 roku dokonał biskup polowy Wojsk Polskich Józef Gawlina.
Potrafił także odnaleźć się w trudnych warunkach. Po wybuchu II wojny światowej ofiarnie pełnił posługę duszpasterską, niosąc pociechę i umocnienie walczącym żołnierzom, jednając ich z Bogiem. Był także ofiarnym sanitariuszem, spędzał codziennie długie godziny w szpitalu morskim na Oksywiu, nosząc rannych i opatrując ich rany. Po kapitulacji Wybrzeża, 19 września 1939 r., nie skorzystał z możliwości zwolnienia z niewoli, choć jako kapelan miał do tego prawo na mocy konwencji genewskich, ale dobrowolnie zdecydował się pozostać wśród rannych marynarzy i dzielić z nimi los jeńca wojennego.
W obozie w Szlezwiku-Holsztynie był jedynym kapłanem wśród ponad dwu i pół tysiąca rannych jeńców. Mimo szykan ze strony strażników, różnymi sposobami podtrzymywał na duchu współtowarzyszy niedoli. 5 listopada 1939 r. w świetlicy obozowej odprawił Mszę św., intonując na jej zakończenie pieśń „Boże, coś Polskę”, którą podjęli polscy jeńcy wojenni. Następnie – przez Rothenburg i Buchenwald – trafił do obozu w Dachau, gdzie stał się pozbawionym wszelkich praw więźniem o numerze 21 223. W nieludzkich warunkach, nękany ciężką chorobą, głodem i pracą ponad siły, ks. Miegoń zmarł 15 października 1942 roku. Jego ciało wraz z innymi ofiarami hitlerowskiego ludobójstwa spalono w obozowym krematorium.
13 czerwca 1999 r. w Warszawie, Jan Paweł II wyniósł ks. kmdr. ppor. Władysława Miegonia do chwały ołtarzy, włączając go w poczet 108 błogosławionych męczenników, którzy zginęli w latach 1939–1945 z rąk niemieckich nazistów. Ten akt był uznaniem heroicznej postawy kapelana Marynarki Wojennej, który w pełni zrealizował słowa Chrystusa: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). On nie tylko głosił Ewangelię, ale swoimi czynami potwierdził, że nie na próżno wsłuchiwał się w słowa Chrystusa: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Mt 4,44-45).
Drodzy Bracia i Siostry.
WIERNOŚĆ jest słowem, które najpełniej opisuje postawę i dokonania błogosławionego ks. Władysława Miegonia. Pozostał on wierny przyrzeczeniom złożonym na ręce biskupa podczas święceń kapłańskich. Dochował także wierności przysiędze złożonej na sztandar wojskowy, na którym widniały trzy, jakże ważne słowa: Bóg, Honor, Ojczyzna.
Jako kapłan i duszpasterz Wojska Polskiego pozostał wierny Bogu. Użyczył Mu swoich ust, aby głoszona była Dobra Nowina o miłosiernym Bogu, który nie chce śmierci grzesznika, ale pragnie nawrócenia i przemiany jego serca. Użyczył Mu swoich rąk, aby stającym w prawdzie i pokorze przed Bogiem udzielał sakramentalnego rozgrzeszenia. W jego rękach chleb stawał się Ciałem Chrystusa a wino zamieniało się w Jego Krew. Jego ręce nigdy się nie męczyły, gdy błogosławiły oraz niosły pomoc rannym i poszkodowanym na polu walki. Błogosławiony ks. Miegoń podczas ciemnej nocy okupacji i obozowej gehenny, był „światłem dla świata” i „solą ziemi” – ziemi, która została zatruta niewolą i okrucieństwem nieprzyjaciół. Niejednego żołnierza, którego nie nawróciło słowo głoszone przez kapelana na wolności, przekonało w warunkach obozowych świadectwo jego życia, a ostatecznie męczeńska śmierć. Jego obecność i kapłańska posługa pomogły wielu skazanym na śmierć zdobyć się na przebaczenie wobec oprawców, dzięki czemu przerwali piekielny krąg przemocy.
Błogosławiony Ksiądz Komandor jest także niedoścignionym wzorem wierności Ojczyźnie. Kiedy zaświtała jutrzenka wolności, natychmiast zapragnął służyć Polsce odrodzonej po wielu latach niewoli. On nie szukał siebie, nie żył dla siebie i nie umierał dla siebie! Z wielkim oddaniem i pasją wspierał żołnierzy – „sługi bezpieczeństwa i pokoju”. Wprawdzie nie walczył z bronią w ręku, ale wlewał nadzieję i dodawał otuchy tym, którzy szli do boju. Żołnierze widząc kapelana, który opatruje rannych i znosi ich z pola walki nabierali przekonania, że mogą na niego liczyć w każdych okolicznościach, że kapelan jest z nimi w dobrej i złej doli.
Kolejną wartością, której ks. Władysław zobowiązał się strzec był honor. I z tego przyrzeczenia wywiązał się do końca. We wrześniu 1939 roku przekonywał swoich żołnierzy, że wojna, nawet przegrana, nie jest zupełnie przegraną, jeśli jest prowadzona po bohatersku, z przekonaniem, że wszystko należy podporządkować sprawie wolności. Naród, który na to stać, nawet jeśli przegra bitwę, może być pewny, że nigdy nie zginie. Szczególne promieniowanie świętością miało miejsce w jenieckiej niewoli. Do tego stopnia oddziaływało ono na żołnierzy i towarzyszy niedoli, że zachowując wierność ideałom i wojskowej przysiędze, nie dali się złamać, lecz zachowali godność w nieludzkich warunkach obozowego życia.
Bracia i Siostry,
Święci są ratunkiem dla świata. To oni pociągają wielu ludzi w stronę dobra, przekonując, że nawet najtrudniejsze wskazania Ewangelii można wprowadzić w życie. „Czyż święci są po to, ażeby zawstydzać? Tak. Mogą być i po to. Czasem konieczny jest taki zbawczy wstyd, ażeby zobaczyć człowieka w całej prawdzie. Potrzebny jest, ażeby odkryć lub odkryć na nowo właściwą hierarchię wartości” – powiedział Święty Jan Paweł II (Jan Paweł II, homilia w czasie Mszy św. beatyfikacyjnej Karoliny Kózkówny).
Spotkanie z błogosławionym ks. Władysławem Miegoniem jest dla nas okazją do refleksji i rachunku sumienia, a może i do „zawstydzenia” – zarówno nas, kapelanów, jak i wiernych, którzy razem stanowimy wspólnotę Kościoła wojskowego. Błogosławiony Kapelan zaprasza nas do postawienia sobie kilku zasadniczych pytań: Czy jesteśmy wierni przyrzeczeniom danym Bogu podczas chrztu, bierzmowania, składania przysięgi małżeńskiej lub przyjmowania święceń kapłańskich? Czy nie zdezerterowaliśmy z obrony swojej godności i wartości ewangelicznych? Czy nie sprzedajemy siebie, a może i swoich bliskich, za wątpliwe, doczesne korzyści?
Drodzy Bracia i Siostry,
- rocznica śmierci bł. ks. kmdr. ppor. Władysława Miegonia jest okazją, aby przypomnieć, że Bóg wciąż zaprasza nas wszystkich do świętości. W każdym czasie i w każdej sytuacji jest ona możliwa do osiągnięcia pod warunkiem wierności Bogu i Kościołowi, Ojczyźnie i każdemu człowiekowi, nawet za cenę odrzucenia, prześladowania i męczeństwa.
Błogosławiony Księże Władysławie! Tobie polecamy żołnierzy pełniących służbę w kraju i poza jego granicami. Ciebie prosimy o świętość wojskowych rodzin. Wypraszaj dla nich cnotę wierności oraz dojrzałej i odpowiedzialnej miłości.
Wzorze kapelanów! Módl się za nami!
Z pasterskim błogosławieństwem
+ Józef Guzdek
biskup polowy Wojska Polskiego
Warszawa, 15 października 2017 r.
w 75. rocznicę śmierci bł. ks. kmdr. ppor. Władysława Miegonia