„Byłem chory, a odwiedzaliście mnie. Byłem głodny, a daliście mi jeść”. „Byłem” – tak blisko 30 centymetrów za twoją ścianą. „Byłem” – w twojej klatce schodowej. „Byłem” – tuż za płotem twego jednorodzinnego domku. „Byłem” – Ja sam, Jezus Chrystus. Twój Król i Zbawiciel. „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili”.
Gdyby chrześcijanie wzięli na serio tylko tę jedną przypowieść Mistrza z Nazaretu i dostosowali do niej swoje życie, w ciągu jednego pokolenia przebudowaliby oblicze ziemi. Miliard ludzi ochrzczonych, pochylony nad potrzebującymi pomocy, byłby w stanie podnieść życie ludzkości na zupełnie nowy, wyższy poziom. Miliard ludzi miłosiernych potrafi zbudować nowy świat. Potęga miłosiernej miłości jest wszechmocna, bo razem z tymi, którzy się nią posługują, współpracuje Bóg.
Współczesny świat nastawiony na produkcję traktuje miłosierdzie jako stratę energii. Po co inwestować czas, pieniądze, siły w opiekowanie się starcem czekającym na śmierć? To nie jest ekonomiczne. Czy nie lepiej tę energię przeznaczyć na budowę świata dla młodych, przed którymi jest życie? Tak myśli człowiek „zatruty” przez ekonomiczne obliczenia. Jeśli to myślenie będzie się rozwijać, pojawi się żądanie, by starców i chorych „uśpić”, a ich mieszkania oddać młodym i zdrowym. Ekonomista pojawi się z zastrzykiem fenolu… My to już znamy.
Chrystus zaś od dwudziestu wieków utożsamia siebie z głodnym, starym, kalekim, ubogim i wzywa do okazania miłosierdzia. Czeka na odkrycie tej prawdziwej mocy, jaka jest zawarta w miłosiernej miłości. Serce bowiem człowieka pochylającego się nad potrzebującymi pomocy rośnie i staje się coraz piękniejsze. W posłudze miłości doskonali się duch. Tu nie ma żadnej straty, tu jest wielki zysk. Nie da się go obliczyć przy pomocy metod, jakimi posługuje się ekonomista. Energii zawartej w miłosierdziu ekonomista nie uwzględnia. Dostrzega ją i uwzględnia jedynie Bóg. Ona jest potrzebna nie do produkcji, lecz do doskonalenia ludzkiego serca. „Błogosławieni miłosierni, bo oni sami miłosierdzia dostąpią”. Czy może być większy zysk niż dostąpienie miłosierdzia Bożego?
Ks. Edward Staniek