Czy jecie, czy pijecie

Czy jecie, czy pijecie

Zapewne dobrze jest nam znana scena z anglosaksońskich filmów pokazująca rodzinę zasiadającą do stołu. Wszyscy siadają, kładą na stole złożone ręce, ojciec się modli i w imieniu wszystkich wypowiada kilka słów dziękczynienia. Na koniec cała rodzina mówi „amen”. Zatrzymując się na jakiś czas w Niemczech, zwłaszcza w katolickiej Bawarii, bardzo szybko można zauważyć, że modlitwa przed jedzeniem w domu czy w restauracji także tam jest czymś zupełnie naturalnym i nie budzi niczyjego zdziwienia.

W Polsce nie tylko modlitwa przed jedzeniem, ale jakiekolwiek inne „prywatne” przejawy religijności w miejscach publicznych traktowane są jako niezbyt stosowne. Gdy czytamy dziś słowa św. Pawła: „cokolwiek czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie”, warto pomyśleć, że nijak tę Bożą chwałę będziemy pomnażali, jeśli ograniczymy się do tzw. dobrego życia. Jezus powiedział do swych uczniów: „Czyż i poganie tego nie czynią?”. Czy ci, którzy nie wierzą lub są obojętni, nie bywają uprzejmi, czy nie powiedzą dobrego słowa spotkanemu na klatce schodowej sąsiadowi, czy nie potrafią dobrze wychować dzieci? Z pewnością, tak. I to właśnie jest wezwanie, które Bóg do nas kieruje. Mamy to dobre życie rozjaśnić Bożym słowem i Bożymi znakami.

Chrześcijaństwo nie jest jakąś  filozofią dobrego życia, ale wezwaniem do spotkania z Chrystusem. Zachętę św. Pawła, „wszystko na chwałę Bożą czyńcie”, można więc odczytywać jako wezwanie do stawania się znakiem Chrystusa w najbardziej prozaicznych sytuacjach, które przynosi nam zwykły dzień pracy, nauki czy odpoczynku. Nasze zaangażowanie, postawa i codzienna życzliwość domagają się słów i gestów, które wskażą na Tego, który jest źródłem naszego życia i działania.

Obyśmy potrafili traktować wiarę jako integralną część naszego życia. Niech nie krępuje nas znak krzyża, słowo „szczęść Boże” czy różaniec w ręce. Nasi najbliżsi, dzieci, rodzina, współpracownicy i sąsiedzi, potrzebują tych Bożych znaków.

Dodaj komentarz